Usiadłam na jedynym wolnym miejscu w autobusie. Było duszno, a moja kostka stała się sina i delikatnie spuchnięta. Dotknęłam nogi, ale zaraz potem cofnęłam rękę i syknęłam z bólu. Spojrzałam przez szybę i zobaczyłam wpatrującego się we mnie Aleca. Odwróciłam głowę, a zaraz potem bus ruszył. W czasie drogi słuchałam muzyki i nie zwracałam na nic uwagi, kiedy dotarłam na swój przystanek, szybko wysiadłam z autobusu i ostatnimi siłami dotarłam do domu. Weszłam pod prysznic, a potem nad niczym się nie zastanawiając poszłam spać.
***
Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. Była już 8.30 dlatego szybko wyciągnęłam z szafy ubrania, pobiegła do łazienki, umyłam się i nałożyłam na rzęsy maskarę. Wpadłam do kuchni, szybko zjadłam kanapkę z sałatą i szynką, wyszłam z domu.
Usiadłam na ławce w parku i wyciągnęłam telefon, poczułam, że ktoś usiadł obok mnie, ale nie spojrzałam na tą osobę. Nim się obejrzałam, telefon znalazł się w rękach tej osoby. Odwróciłam się i ze złością w oczach. Obok mnie siedział Alec, ale kiedy tylko zobaczył, że usiłuję mu zabrać mój telefon, szybko się podniósł i najwyżej jak mógł, wyciągnął rękę tak, żebym nie mogła odzyskać telefonu.
- No to jak będzie, będziesz moją dziewczyną - spytał z uśmiechem na twarzy, a we mnie się gotowało - Jak powiesz, że tak to odzyskasz telefon. Jeżeli nie, to masz problem.
- Wal się kretynie i oddawaj mój telefon - syknęłam.
- Bardzo ciekawa opcja, ale nie jesteś moją dziewczyną - zaśmiał się.
Przewróciłam oczami i zrobiłam minę naburmuszonej pięciolatki, aż w końcu dla świętego spokoju zgodziłam się na to całe "chodzenie"
Alec?